Smutna Barbórka. Załoga jest „podminowana”
Izabela JanoszekIzabela Janoszek

Smutna Barbórka. Załoga jest „podminowana”

Ten grudzień zapowiada nam się bardzo smutno – mówi szef Solidarności w Przedsiębiorstwie Górniczym „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach Grzegorz Babij. Ze związkowcem oraz górnikami czechowickiej kopalni rozmawialiśmy tuż przed Barbórką.Nastroje wśród załogi są minorowe. Przewodniczący Solidarności mówi wprost, że sytuacja kopalni należącej do Bumech S.A., jest trudna i niebezpieczna dla pracowników
 
Kilka dni temu, że Sąd Rejonowy Katowice-Wschód w Katowicach, X Wydział Gospodarczy, postanowił otworzyć postępowanie sanacyjne w „Silesii”. Sąd wyznaczył również zarządcę. To Marcin Marek Ferdyn, który zastąpi dotychczas działający zarząd.
 
Co to oznacza dla ponad 100-letniej kopalni? Sanacja to, jak mówi Prawo restrukturyzacyjne, procedura, dzięki której przedsiębiorstwo odzyskuje zdolność do spłacania zadłużenia i może dalej funkcjonować. To więc środek, który zapobiec ma upadłości. Jednak właśnie tego, w dalszej - choć niezbyt odległej - perspektywie obawiają się górnicy.
 
Związkowy są również rozżaleni, że o procesie sanacyjnym jakiemu poddana została „Silesia”, dowiedzieli się, jak twierdzą, z Krajowego Rejestru Zadłużonych, a nie bezpośrednio od zarządu. - Ubolewam, że załoga Przedsiębiorstwa Górniczego „Silesia” nie otrzymała żadnych informacji od władz spółki co do bieżącej sytuacji w naszej firmie. No, ale takie postępowanie właścicieli spółki  jasno pokazuje jaki mają stosunek do załogi – komentuje Grzegorz Babij. Szefa kopalnianej Solidarności niepokoi też samo otwarcie procesu sanacyjnego.
 
- Po co wdrożenie postępowania sanacyjnego, skoro nie ma tego zadłużenia zbyt wiele? - pyta nawiązując do słów właściciela Bumechu, który uspokajał w jednym z wywiadów, że „Silesia” nie jest zadłużona w bankach i innych instytucjach finansowych. - To po co postępowanie sanacyjne? Czy my mamy się domyślać i doszukiwać drugiego dna w tym? Czy to ma przyspieszyć proces likwidacji tego zakładu? Ja to, niestety, tak widzę, po wszystkich ruchach, które są robione dzisiaj przez właścicieli – uważa Grzegorz Babij. Posłuchaj
 
W przytaczanym przez przewodniczącego Solidarności wywiadzie, właściciel Bumechu mówił również o planie dotyczącym dalszego fedrunku na czechowickiej kopalni. Plan ten nie został jednak, do tej pory, stronie społecznej zaprezentowany. Związkowców niepokoi również to, że nawet jeśli ów plan wszedłby w życie, to miałby on dotyczyć mniejszej niż obecnie kopalni. Zapewne więc konieczne byłoby przeprowadzenie zwolnień.
 
Kiedy niespełna cztery lata temu Bumech kupował tę największą w kraju prywatną kopalnię węgla kamiennego, liczyła ona około 1,7 tys. pracowników. Teraz liczbę zatrudnionych związkowcy szacują na około 1 tys. Górnicy, z którymi rozmawiałam mówią o systematycznych odejściach z kopalni długoletnich i wykwalifikowanych pracowników. A ci, którzy jeszcze pracują, boją się o swoją przyszłość. Nastroje przed Babórką są fatalne...
 
- Z tego co ja widzę, zawleczka z granatu została wyciągnięta. Obawiam się, żeby w najbliższym czasie gdzieś ten granat nie wybuchł – mówi Grzegorz Babij i słowa te brzmią jak ostrzeżenie. 
 
A co mówią inni górnicy? Narzekają na brak rzetelnej informacji dotyczącej aktualnej sytuacji kopalni i planów na przyszłość.
- Barbórka będzie w tym roku wyjątkowo smutna. Tym bardziej, że lwia część z nas budowała ten zakład zaraz po przejęciu od rządu – przypomina jeden z pracowników przypominając jak w roku 2010 czeski holding EPH kupił kopalnię od Kompanii Węglowej. Posłuchaj

Inny z górników mówi wprost - Oni [ osoby zarządzające PG Silesia – dod. red.] dążą do likwidacji tej kopalni. Twierdzi również, że cała załoga zdaje sobie z tego sprawę. Posłuchaj

- Pracuję tutaj 14 lat i czegoś takiego jeszcze nie było – mówi inny z pracowników wskazując, że pod ziemią nie są prowadzone roboty przygotowawcze. A bez tego wkrótce nie będzie czego fedrować. Posłuchaj

- Bez dwóch zdań idzie to wszystko do likwidacji. Jeżeli chcieliby cokolwiek zrobić, to nie pozbywaliby się załogi.  Nie pozwalaliby wysoko wykwalifikowanej załodze odejść – to stanowcze zdanie innego z górników. Posłuchaj 

- Ja na najbliższą kopalnię mam 60 km. Tutaj mam 10 km i uważam, że ta kopalnia musi tutaj funkcjonować. Jest ponad 100 lat i tutaj są takie zasoby węgla, że jeszcze minimum 15 lat możemy fedrować. Nie wyobrażam sobie dojeżdżać do pracy 60 km – mówi górnik, który tak jak pozostali moi rozmówcy, zapowiada walkę o kopalnię. Posłuchaj     
 
Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami Przedsiębiorstwa Górniczego „Silesia”. Prosiliśmy o odpowiedź na pytania naszej redakcji i o komentarz do słów górników. Próba bezpośredniego kontaktu nie powiodła się.
Natomiast z cytowanych przez media branżowe raportów giełdowej spółki Bumech wynika, że w trzecim kwartale br. „Silesia” odnotowała 20,8 mln zł straty netto. Powodem coraz gorszych wyników finansowych, jak podaje spółka, jest spadająca sprzedaż węgla. 
 
Zaprezentowane wyniki są konsekwencją ciężkiej sytuacji na rynku oraz wystąpienia niekorzystnych czynników wewnętrznych. W trzecim kwartale popyt sukcesywnie z miesiąca na miesiąc słabł. Sierpień i wrzesień był odpowiednio trzecim i drugim najsłabszym przychodowo miesiącem w tym roku. Pomimo zbliżającego się sezonu grzewczego do września nie obserwowaliśmy wzrostu popytu. To był kolejny impuls do podjęcia decyzji przez zarząd PG Silesia o złożeniu wniosku o restrukturyzację w trybie sanacyjnym. Mimo że 'Silesia’ podjęła działania, takie jak redukcja kosztów i zmiana asortymentu produkcji, nie wystarczyły one, by zniwelować problemy – przekazał wiceprezes PG Silesia i wiceprezes Bumech Michał Kończak, cytowany w komunikacie.
 

Posłuchaj audycji:

Nagranie 1



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: